Babcia i nie tylkoKategorie: Fotografia, Dom i ogród Liczba wpisów: 38, liczba wizyt: 117839 |
Nadesłane przez: Krysta dnia 24-05-2013 06:53
Do Mamy trzeba już w nocy wstawać, bo potrafi tak się przekręcić, że trudno ją z powrotem wyprostować, poza tym odkrywa się i jest zmarznięta. Trzeba tagże uważać na sondę, bo wystarczy że poczuje w ręku kawałek rurki to już nie popuści, aż wyciągnie. I wzywaj pielęgniarkę. Ona przyjeżdża na każde żądanie. Ale tyle co popatrzy i pochwali, ciekawe co należy do jej obowiązków. Mam coraz mniej siły i coraz mniej się uśmiecham, na twarzy porobiły mi się jakieś zgorzkniałe zmarszczki.
Przed ludźmi udaję, że wszystko ok, ale chętnie bym uciekła gdzieś w świat. W głowie marzy mi się Hiszpania. Uciec do tamtych dzieci i nie wracać. Jeśli oni już na stale tam zostaną to może i ja im zapoczątkuję ugruntowanie ich pozycji w tamtym świecie pozwalając pochować się po śmierci na tamtym cmentarzu, niech mają kawałek swojej ziemi. Chociaż właściwie to nie do końca. Oni tam nie zakopują w ziemi swoich zmarłych, tylko chowają w murach, czy w ścianach.
Hiszpania to jedna skała i góry, podobno nie używa się tam naturalnych nawozów, bo nie ma bakterii, które by je rozkładały. E, tam! Kombinuję coś, jak powiedziałyby moje dzieci.
Mama już przebrana i nakarmiona, chyba pójdę do folii, trzeba posadzić trochę papryczki, zimą będzie jak znalazł. Jeszcze tylko pozbyć się około 50 sadzonek pomidorów. Porosły wysokie na pół metra. Miały być na dwie folie, ale nie ma komu założyć folii na drugi namiot, a ja już nie mam siły, zresztą chyba już o tym pisałam.
Mój hiszpański kot z wyprawy na panienki wrócił kulawy i teraz grzecznie siedzi w domu, tyle co wyjdzie się załatwić i zaraz wraca.
Nadesłane przez: Krysta dnia 20-05-2013 06:23
Byliśmy na komunii naszej wnuczki. W kościółku dzieci tylko 17. Dziewczynki w sukieneczkach. Myślałam że już sukienki odeszły w niepamięć . U nas są już alby dla wszystkich. Ludzi pełno. Dzieciaczki denerwują sie przeżywają, rodzice tak samo. A potem obiad. Oczywiście w pałacyku. Z kilku dań. Prawie małe wesele. Inne zwyczaje niż za moich lat. I dzieciaczki inne Mała komunistka coraz to strzelała focha. ale ogólnie grzeczna dziewczynka, bardzo porządnych rodziców, tak, że te fochy były ledwo dostrzegalne. Widziało się w życiu rozbeztwione dzieciaki. Na naszej komunii nic takiego się nie działo. Dobrze spotkać się z dalszą rodziną, pogadać trochę. I do domciu. Ponad godzina drogi powrotnej. W samochodzie zrobiło mi sie niedobrze, chyba za dużo sobie pojadłam, ale na szczęście wszystko przeszło. Pobolewa mnie tylko troszkę krzyż, no trudno było zrezygnować z wysokich obcasów. Człowiek próżny. Córcia zrobiła mi makijaż, to tak na próbę przed sierpniowym weselem. Adaś stwierdził, że wyglądałam świetnie, no niech mu będzie.
A rano oczywiście przy tym całym porannym malowaniu zapomniałam powiedzieć córce, żeby uważała na sondę, bo babcia potrafi ja wyciągnąć, no i stało się. Babcia została bez kolacji, a dziś trzeba wołac pielęgniarkę do założenia nowej sondy. W domu staram się utrzymywać babcię jak najczyściej i gdy siedzę cały czas z nią to nie czuć, ale po całym dniu mojego nie bycia w domu czuć jakiś zapaszek. Sama nie wiem, może więcej jakiejś chemii do sprzątania?
Adaś ma dziś wolne i obiecał jakieś prace w domu wykonać, ale jak na razie to poleciał na ryby i tyle go widać.
Nadesłane przez: Krysta dnia 18-05-2013 10:52
Wiosna w pełni, a u mnie zastój, ogród ledwie nadąża. Cały czas do tyłu. Wczoraj wiatr zerwał mi nową folię. Sama ją obsypywałam i za słabo. Została mi tylko mała folia. I chyba już na niej poprzestanę,. Dla mnie starczy, skoro mi nikt nie chce pomóc, nie będę się wpraszała ze świeżymi pomidorkami , ogóreczkami i papryczkami.
Mój ogon dwa tygodnie temu wpadł pod samochód. Twarda jestem, ale odchorowałam to, aż musiałam iść do lekarza. Przeważnie nie wierzę w lekarzy i ich leki, ale tym razem mi pomógł. Oczywiście problemy z ciśnieniem.
Jak na razie nie chcę już żadnego psa.
Mamusi trochę lepiej, tyle, że kręci się w łóżku i trzeba uważać, zeby nie wypadła.
Adaś zupełnie chyba zapomniał o mnie. Próbuje telefonicznie, ale ja nie lubię przez telefon za dużo gadać. W uszach robi mi się ciepło.
Jutro jedziemy na komunię, dziś rano wyskoczyłam do mojej ulubionej fryzjerki, nareszcie na taką trafiłam. Obcieła trochę przykrótko, ale ostatnio było przydługo to się zrównoważyło. Z Adasiem mamy się spotkać po drodze na trasie. Nie wiem po co ja mam męża. Choć z drugiej strony nie zawadza w domu, a i dorobi parę groszy do emerytury, co prawda nie sądzę, że zobaczę coś z tych pieniędzy. Ale już się przyzwyczaiłam, że mamy każde swoje pieniążki.
Co do mojego pieska dzieci jeszcze nie wiedzą.